sobota, 27 grudnia 2014

Święta były, ale sobie poszły...

Goomen za to, że tak dawno się nie pokazywałyśmy !!! ;-;

Ogólnie rzecz biorąc pomyślałam sobie, żeby napisać tego One-Shota o Świętach... Ale... Tak się zastanawiałam... Opcje są dwie..:
1. Poczekacie do rozdziału o Świętach wypływającego na fabułę naszego (z zuzowej strony) wspaniałego opowiadania.
2. I tak poczekacie XD, ale tylko do sylwestra (najprawdopodobniej maks dwa dni po) kiedy to napiszę jakiś nieudany fanfiction (czu cuś) z yaoicowym paringiem... I powiązany ze Świętami. Oczywiście jako One-Shot...

Wybierajcie i piszcie w komentarzu! Co do opcji drugiej powiedzie jaki paring i z jakiego animca!

Ale..! Nie zapominajmy o One-Shocie od Zuzy!  Będę z niej flaki wyrywać byleby to napisała!! ;D (ukradkiem patrzy na przerażoną współautorkę) No nic! Mam nadzieję, że wytrwacie w czekaniu!

~pozdrawiam Basia ^^

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 11- urodziny Shiry

~~~~według Sasoriego~~~~
Obudziłem się. Leżałem z Shirą tak jak pierwszego dnia. Swoją nogą opłatałem jej, rękę miałem na jej biodrze, a nasze twarze były tuż obok siebie. Jednak tym razem się nie odlepię... Dzięki tym dziesięciu minutom przed snem przestałem czuć jakiekolwiek zestresowanie przy niej... Usłyszałem ciche mruknięcie...
-Ohayoo... Sasorii...
-Cześć.
-Mmm... Jak cieplutko...
-To dobrze?
-Mhmm...
-Która godzina?
-Ymmm... 11:00
-Fajnie. To robimy teraz?
-Nie wieem... Wygodnie mi tak.
-Hmmm... Mi też, ale nie możemy leżeć cały dzień.
-W suumie racja... Możemy wracać do internatu.
-Aaa... Możeee... Kupimy ci jakieś mniej menskie ubrania?
-Czemu nie...
Wstaliśmy... Ubrania nie były jakoś bardzo pomięte, więc nie wyglądaliśmy jak po ostrym seksie, którego nie było. Wyszliśmy z pokoju. Zeszliśmy na dół. Oddałem recepcjonistce klucz i zapłaciłem za jedną noc. Razem z Shirą udaliśmy się do centrum, do sklepu.
-Kupiłbym też coś sobie...- szepnąłem do siebie.
-To wybieraj. ^^
-Dobra...- poszedłem, ale dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że dziewczyna idzie obok mnie.-Shira.. Czemu nie wybierasz?
-Bo mam słaby gust...
-Okej... Do niektórych rzeczy masz gust idealny.-powiedziałem wskazując na bitą śmietanę..
-Dzięki Sasori.
-Nie ma za co.- uśmiechnąłem się. Spojrzałem na stoisko z męskimi rzeczami. Wziąłem zwykłe dżinsy i białą koszulę. Shira uniosła brew.
-Tak elegancko?
-Elegaancko
-Okej ^^
Podszedłem do sprzedawczyni i zapytałem gdzie przebieralnia. Kobieta wskazała mi palcem żasłonkę. Podziękowałem jej i wszedłem do przebieralni. Założyłem na siebie wybrany zestaw i uśmiechnąłem się szeroko. Pasował. Zostawiłem ostatnie dwa guziki rozpięte.
-Shira...
-Tak?
-Chodź tu...
-Dobra.- dziewczyna weszła do pomieszczenia. Zmierzyła mnie wzrokiem i uśmiechnęła się szeroko.- Gdybym była gejem cała podłoga byłaby w tym momencie czerwona ^^
-Dzięki..- zacząłem rozpinać koszulę, a Shira  wyszła. Z powrotem ubrałem się w swoje ubranie i wyszedłem. Kupiłem zestaw i udaliśmy się z Shirą na poszukiwanie ubrania dla niej. Wziąłem jej czarną spódnicę do kolan, białą koszulę z krótkim rękawem i niebieski polar. Dziewczyna poszła do przebieralni i się ubrała. Zawołała mnie. Ja niestety jestem facetem i z mojego nosa poszła krew.- T... To ja już pójdę..- Wyjąłem chusteczki ze spodni i szybko wytarłem nos.
-Jak bardzo przystojny pedzio tam siedzi?- usłyszałem za sobą głos Madary.
-Tam jest dziewczyna..
-Ooo... Czyli jednak nie jesteś gejem?
-A kto tak stwierdził?
-Kilku moich znajomych stwierdziło na pierwszy rzut oka..
-Hah.. To powiedz im, że mają słaby wzrok.- w tym monencie dziewczyna wyszła z szatni.
-Yyyyy.... Shira?- takiej reakcji Madary się nie spodziewałem.
-Nie jestem pedziem Tobiasz!
-Doobra... Sorki..
-Tobiasz?- zapytałem zdezorientowany.
-W skrócie Tobi, ale to brzmi za mało poważnie.- odpowiedziała
-Ahaa..
-Czeekaj...- dziewczyna zaczęła mierzyć wzrokiem Madarę.- Jesteś kuzynem Itachiego?
-Mhmm...
-Fajnie wiedzieć.
-No wiem ;)
-Yhh.. Ty i te twoje komentarze Tobi mój chłopcze xP
-Ćśś..- chłopak spojrzał na butelkę trzymaną przez Shirę.- To? Na nim?
-Mhmm.. :)
-Ale to miało...
-Kłamiesz! XD
-Aaa... Okej.. Tego nie było...^^"
-No.- Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-To gdzie idziemy?-zapytałem.
-Yyy... Chyba już do internatu.. Nie?- odpowiedziała Shira.
-Hmm.. To jest dobra myśl.- szybko wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem SMS-a do Deidary: Skończyliście? Odpowiedź przyszła błyskawicznie: Jeszcze jakieś dwie minuty...- Taa... Chodźmy.
-Pytasz się swojego pamiętnika w  telefonie, czy nas nic nie zabije?*- powiedziała dziewczyna lekko się uśmiechając.
-Nie.. Raczej nie...
-Huh... Mój mały gimbusek...- powiedział Madara czochrając Shirę po włosach.
-Eejj! Nie jestem twoja! Jestem swoją własną własnością! >.<- powiedziała dziewczyna z miną małego dziecka.
-Chodziło mi głównie o podkreślenie tego, że jesteś gimbusem.
-Taa! Tak się tłumacz! >.<
-Nie lubisz mnie *^*
-Aż tak źle nie jest :3
-Dzięki ^^
-Już?- zapytałem lekko zniecierpliwiony.
-Tak.- odpowiedzieli zgodnym chórem.
-To idziemy.- Ruszyliśmy dosyć szybkim krokiem. Brunet szedł z lewej, a ja z prawej strony Shiry. Po piętnastu minutach spędzonych na słuchaniu rozmów tej dwójki dotarliśmy na miejsce. Zdjęliśmy buty. Zapukałem do drzwi.
-Otwarte!- usłyszałem głos Deidary.
Otworzyłem drzwi. Wpuściłem Shirę pierwszą. Weszliśmy i zaczęliśmy śpiewać "Sto lat". Madara po sekundzie zapłonu się do nas dołączył.
-Jeeny... Chłopaki... Nie musieliście.
-A musieliśmy. Musieliśmy.- powiedział Hidan szeroko się uśmiechając.- chodź ze mną..- położył jej rękę na ramieniu i zabrał ze sobą. Poszłem za nimi.
-A.. Ale moje urodziny były przed moim przyjazdem..
-Właśnie dlatego musimy odprawić Ci przyjęcie.. Co nie Dei?
-A prawda, prawda ;)
-Yyy.. Okej :D Too co robimy?
-Hmm.. Idziemy na karaoke... Znaczy taki był plan..- powiedział Deidara
-Odpowiada, ale..
-Ale..?
-Pod dwoma warunkami...
-Hmm?
-Zjemy tam coś i nie będziecie mnie zmuszać do śpiewania.
-Okej...
-Mogę wtrącić swoje dwa grosze?- zapytał Hidan.
-No dajjesz..- odpowiedziała Shira
-Załóż kolejny sexi strój.. W końcu to dzień dzisiejszy miał być "dniem bycia sexi"
-Okej.- Shira podeszła do szafy i wyjęła z niej torebkę.
-Nie wyjęłaś ich z torebki?- zapytałem
-Nie miałam kiedy...-powiedziała dziewczyna wchodząc do łazienki

wtorek, 25 listopada 2014

Z powodu, gdyż, ponieważ...

Hip hip... Hurraaa! Rocznicowy dziesiąty rozdział! Dziękuję wszystkim, którzy to czyytają, za to, że jesteście. Hmm... Pewnie przed rozdziałem 11 pojawi sie One-Shot napisany przez Zuzę :3 Ona będzie pisała One-Shota, a ja 11 rozdział... Z resztą.. Już zaczęłam! :) Kto wie? Może uda się go wstawić przed Świętami? A tak przy okazji.. Na Święta też będzie special. :3
~pozdro Basia ^^

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 10- "Głupi zakład"

~~~według Sasoriego~~~

-Yyhh... Dostałem zadanie.
-Ooo. A jakie?
-Podejdź.
-Doobra..- dziewczyna lekko nieufnie podeszła w moją stronę.
-Wystaw rękę.- tutaj chłopaki patrzyli się na mnie z miną: "on naprawdę chce to zrobić! O.o"
-Spokojnie.- dziewczyna wykonała moje polecenie.
-Jak mnie kochasz to mnie puść.- powiedziałem odwracając od niej wzrok.
-A ile będziemy tak tkwić jak się nie zgodzę?
-Do północy.
-Okej.- dziewczyna położyła rękę w sposób wygodniejszy dla nas obydwojga i pociągnęła mnie za rękę.
-Gdzie idziemy?
-Dzisiaj jest podobno jakiś festyn.
-Aha...- obejrzałem się na Deidarę i posłałem mu nienawistne spojrzenie pomimo, że ta większa część mnie się cieszyła z takiego obrotu spraw:
1. Dziewczyna nie chce pokazać, że mnie kocha pomimo tego filmu.
2. Trzymamy się za ręce.- I chcesz tam iść pomimo tego, że mamy trzymać się za ręce?
-Tak ^^ Uwaga kucam.- Dziewczyna sięgnęła po portfel i uśmiechnęła się w moją stronę. Ostatnio zaczynam się coraz bardziej nieswojo przy niej czuć.
-Shira..
-Tak?
-A z resztą... Nic. Chodźmy.- uśmiechnąłem się lekko widząc jej ucieszoną minę. Założyliśmy buty i wyruszyliśmy. Wyjąłem z kieszeni telefon. Napisałem do Deidary szybkiego Sms'a: Wy możecie szykować jej imprezkę zabiorę ją na cały dzień i będziemy spać w hotelu.
-Co tam piszesz?
-Już nic ^^"- telefon zabrzęczał mi w kieszeni. Spojrzałem szybko na odpowiedź "Ok" i uśmiechnąłem się.- Gdzie idziemy na ten festyn?
-Trochę przed centrum, ale Ci to nie przeszkadza, prawda?
-Jasne, że nie.- lekko ścisnąłem jej rękę.
-Cieszę się.- oparła głowę na moim ramieniu.
-To dobrze.- położyłem swoją głowę na jej.
-Ooo.. Jak miło.. :3
-Cieszę się :)
Szliśmy tak za rękę z głowami opartymi o siebie aż nagle trafiliśmy przed stoiska.. Skąd one się tu wzięły? Zabrałem swoją głowę z głowy dziewczyny.
-Jesteśmy.- dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
-Widzę.- powiedziałem odwzajemniając jej gest.- To gdzie najpierw, przewodniczko?
-Hmm.. Tam!- dziewczyna pokazała strzelnicę...
-Dla beki można postrzelać jedną ręką...
-Większe wyzwanie..
-A jakoś mnie do tego zagrzejesz?
-Saaa.. Soo.. Riii... Kun?- powiedziała patrząc się na mnie słodką miną... Zaczerwieniłem się.
-Dobra... Ale pod jednym warunkiem...
-Hmm?
-Nie będziesz nazywać mnie tak do końca dnia.
-Aleee.. To taki dobry sposób na przekonanie ciebie Saasoorii- tu nie dokończyła, bo jej przerwałem kładąc jej palec na ustach... Ona lekko go polizała O.o- Mmm... Słony... ^^
-Odejdź ode mnie zła niewiasto! Chwila... Co?
-Nie wiem, ale i tak bym nie odeszła...- powiedziała machając ręką.
-Noo... Tak..
Poszliśmy do strzelnicy..
-Chcieliśmy zagrać jedną grę ^^
-Hmmm... No dobrze pięć złotych.
-Dziękuję ^^- dziewczyna położyła pieniądze na stole. Facet je zabrał i podał mi pistolet.
-Hah... Tylko jak mam strzelić?- Złapałem za pistolet..
-Pozwól, że pomogę...- dziewczyna położyła nasze złączone ręce na stole...
-Iii..?
-Połóż na nich pistolet... Wiesz... Taka podpórka. ^^
-Dobry pomysł...- oparłem pistolet na naszych dłoniach... Pięć o dziwo celnych strzałów.
-Brawo... Wygrał pan nagrodę...- powiedział mężczyzna znudzonym głosem i podał mi pandę. Od razu dałem ją Shirze...
-Dzięki Sasori ^^- dziewczyna przytuliła jedną ręką pluszaka... Był wielkości jej torsu.. Słodki wygląd dziewczyny sprawił, że poczerwieniałem jeszcze bardziej.
-To gdzie teraz?
-Hmmm ty coś wybierz...
-Yhh.. Mi to naprawdę obojętne.
-Alee... Saasoorii.. Kun.
-Nie. Drugi raz się nie dam..
-Alee... Spójrz na mnie Saasoorii kun.- niestety spojrzałem... Głupi misiek! Gdyby nie on pewnie bym dał radę! >.<
-A gdzie menska Shira?
-A czemu trzymamy się za ręce?
-To nie ma z tym związku!
-Nooo... Dobraa... Wygrałeś. Sasori.
-Dziękuję..
-Poczekaj... Mam pomysł...
-Jaki?
-Przestanę mówić na ciebie Sasori kun jak ty powtórz na mnie raz Shira chan.. ^^
-Sh... Sh... Shira.. Ch..chchan?
-Ale to było słabe Saasoorii kun..
-Yhh.. Odczep się Shira chan...
-Nie mogę..- powiedziała machając naszymi złączonymi dłońmi.
-Okej.
Chodziliśmy tak sobie po tym zwalonym festynie aż do 17:00. Zrobiło się ciemno jak to na jesień przystało..
-Co byś powiedziała na noc w hotelu?
-Tylko we dwoje?
-Tak.
-Czemu nie..
-To chodź.. Zarezerwujemy sobie miejsce.
-Okej. ^^
Poszliśmy do pierwszego napotkanego hotelu. Uśmiechnąłem się do recepcjonistki.
-Pokój dla dwojga?
-Taa...
-Z dwoma łóżkami niestety się skończyły..
-Nic się nie stało.
-Dobrze.. Więc zapraszam.- kobieta podała mi klucz.
-Dziękuję- powiedziałem. Shira pociągnęła mnie za rękę..-Tak?
-Chodźmy na chwilę do sklepu..
-Dobraa..
Weszliśmy do sklepu. Szedłem obok niej.
-Jest! -Powiedziała biorąc bitą śmietanę.
-Okeeej... Wolę nie wiedzieć.
-Cieszę się. :)
Postaliśmy w "kolejecze" z pół godziny. Wyszliśmy w końcu z tego zasranego sklepu. Usłyszałem dzwon... Raz... Dwa... Trzy... Cztery... Pięć... Sześć.. Siedem.. Spojrzałem na zegarek w telefonie.. 19:00.
-Jeszcze tylko pięć godzin! ^^
-Pocieszające...
Weszliśmy do pokoju. Całkiem ładnie. Bordowe ściany, ciemne meble i spore jasne łóżko po środku.
-MmmMmm... Ładnie tu ^^- powiedziała
-Też tak myślę...
-Hmm... Co by tu... O! Jest telewizor!
-Oo.. Rzeczywiście nie zauważyłem go.
-Chodź!
-Dobrze, dobrze...
Usiedliśmy na łóżku. Shira wzięła pilot z szafki nocnej i włączyła film. Nawet nie wieem jaki miał tytuł. Po prostu położyłem głowę na jej ramieniu i myślałem o tym dlaczego tu teraz jestem. Huh... Głupi zakład... Założyłem się z chłopakami o dwie dychy, że jeśli powiem "Jak mnie kochasz to mnie puść" to puści moją rękę od  razu i stwierdzi, że to dziecinne lub coś w tym stylu... Dwie dychy idą się chędorzyć... Obstawiam, że Dei wygra.. On powiedział, że ona nie puści... Yhh... No nic.. Zobaczymy...
-Hejjj... Sasori..
-T... Tak?
-Zdrzemłeś się...
-Naprawdę? Przepraszam...
-Nic się nie stało, ale pocieszę cię..
-Jak?
-Jest 23:50..
-To naprawdę długo spałem...  Co ty robiłaś cały ten czas?
-Hmm.. Film trwał dwie godziny plus reklamy, które z cierpliwością obejrzałam... Wtedy spojrzałam na zegarek była 21:30... Wzięłam bitą śmietanę i nią sobie trząchałam.. Potem spróbowałam i odziwo wciąż się trzyma... Zaczęłam wspominać... Jak się otrząsnęłam była 23:30.. Potrząsnęłam bitą śmietaną... Spróbowałam... I zaczęłam cię budzić co dopiero teraz mi sie udało ^^
-Naprawde jeszcze raz cię przepraszam...
-To nic.. Zostały tylko trzy minuty... Połóżmy sie.
-Dobra...

~~~zmiana narratora..~~~
~~~według Shiry~~~

Położyliśmy się.
-Sasorii...
-Tak?
-Powiedziałeś, że wygodniej ci jak ja leżę na tobie... Co nie?
-A prawda...
-To połóż się na plecach...
-Dobrze...
Chłopak wykonał moje polecenie, a ja wturlałam się na niego. Spojrzałam na zegarek... 23:58. Uśmiechnęłam się szeroko...
-Sasorii... Puść moją rękę..
-Ale jeszcze dwie minuty...
-Wieem... Dlatego zrób to teraz...- oblizałam usta. Chłopak wykonał moje polecenie.- zamknij oczy...- Sasori wyglądał na lekko zaskoczonego i przerażonego, ale olałam to... Dalej wykonywał moje polecenia...- Nie otwieraj oczu dopóki ci nie powiem. Jaasne?
-Jak słoneczko...
-Dobra...- potrząsnęłam bitą śmietaną, która stała na stole. Polałam/napsikałam ją sobie na palec. Lekko oblizałam koniuszek. Wciąż słodka.- Otwórz lekko usta.- chłopak wykonał moje polecenie. Powoli na jego wargach położyłam palec z bitą śmietaną.-Słodkie?
-Mhmm...
-Fajnie...- polizałam lekko jego wargę...
-C..co ty robisz?
-Nie wieem... Odwaliło mi...
-Ookeej...
Powoli oblizałam obie jego wargi z bitej śmietany...
-Jak się czujesz?- chłopak nie odpowiedział. Trwał czerwony z lekko rozwartymi wargami. Nałożyłam na nie bitą śmietanę jeszcze raz... Stwierdziłam, że nie chce mi się jej zlizywać, więc go pocałowałam... Robiłam to z rozpędu... Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle Sasori zaczął oddawać pocałunki... Oderwałam się od niego...- Już możesz otworzyć oczy...- chłopak zrobił to niemalże od razu. Zmierzył mnie wzrokiem i poczerwieniał jeszcze bardziej.- Sasorku... Czuję się jakbym to ja była tu mężczyzną.
-Chciałem dać ci się porządzić..
-Dzięki...
-To teraaz moja kolej?
-Tak...
-I bardzo dobrze...- chłopak złapał mnie za bluzkę i zaczął ją powoli zdejmować... Stwierdziłam, że nie dam się tak łatwo, ale niestety złapałam bluzkę oboma rękoma i wylądowałam na nim. Zobaczyłam szeroki uśmiech na jego twarzy. Szybko nami obrócił... Teraz ja leżałam pod nim. Opierał się na rękach trochę od mojej twarzy.- Więc... Rozchyl troche wargi...- uśmiechnęłam sie... Wykonałam polecenie. Sasori zaczął obcałowywać mnie po szyi.. Szybko jednak wrócił do ust. Oddawałam mu pocałunki... Nigdy się tak nie czułam..- To jest mój prezent urodzinkowy dla Ciebie... Cały dzień... Już wczorajszy.
-Chodźmy spać...- powiedziałam. Tyle emocji jednego dnia. Wykończyło mnie to.-Sasori.kun..
-Dobry pomysł... Shira.chan..
-I nigdy więcej się tak nie nazywajmy...
-Zdecydowanie...

Zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Zakończyliśmy tym pięknym dziesiątym rozdziałem coś jakby wątek miłosny SasoShira... Dziękuję i pozdrawiam. Basia :*

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 9 - Zakupy z Sasorim

Zalecam czytającym na telefonie czytanie bokiem :3

Minęły dwa tygodnie od czasu mojej przeprowadzki... Sporo się działo.. Hmm.. W sumie to od czasu obejrzenia filmu wszyscy próbują zesfatać mnie z Sasorim, Seon z Itachim, a Hidana z Ahri. Ja i Saso wciąż się nie dajemy, ale... Mam wrażenie, że pozostałe dwie pary niedługo wymiękną... Ahh... Wtedy będę czuła się zwycięzcą...- pomyślałam szeroko się uśmiechając. Spojrzałam na zegarek- Huh... Dopiero ósma? Jest sobota... Kaca brak. Leżę sobię ma łóżku i rozmyślam... Dlaczego? Nie chcę nikogo obudzić...- rozejrzałam się po pokoju.- kurka dalej śpią... Może i ja spróbuję?- zamknęłam oczy i po chwili Morfeusz zabrał mnie do świata moich imaginacji...

~~~magiczne przniesienie sie w sen Shiry~~~

Siedziałam na jakimś przyjęciu... Obok mnie siedział Sasori...
-Wiesz co? Moja mama powiedziała, że jesteś bardzo ładna... Zgadzam się z nią- powiedział Czerwonowłosy lekko się uśmiechając.- A tak przy okazji... Będziesz ze mną chodziła?
-Ale mów do mnie jeszcze... Odpowiada mi to...- powiedziałam zalotnie się uśmiechając... Teraz to zauważyłam! Obserwuję tą sytuację z boku! O.o Chciałam wejść w swoje ciało, ale bezskutecznie! I co ja teraz zrobię? To Shiro-podobne coś oparło swoje czoło na czole Sasoriego! Trochę się podbuzowałam... Przyznam się... Alee.. To jeszcze nie koniec! Ta parodia mnie chciała go pocałować! Trzepnęłam to coś z całej pety z plaskacza w twarz...

   ~~~~~~Przebudzenie~~~~~~

Ok... Wolę nie wiedzieć co to było... Spojrzałam na łóżka... Tylko jedna osoba NIE śpi... Jego twarz jest czerwona jak jego włosy, a ja nie wiem czemu...
-Co się stało?- szepnęłam cicho.
-Hyhyhy... Yyyy... Ummm... Sz.. Szeptałaśśś... Przez sen- odpowiedział szeptem drapiąc się po karku...
-Juups... Haha.. To słabo... >.>
-Aaa... Tam.. Jedyne co usłyszałem... Yyy... A z resztą... Po co Ci to mówić... Jeszcze ktoś usłyszy...
-Racja. Ale to szeptanie mnie denerwuje... Pójdźmy na dwór...
-Dobry pomysł...
No i powoli wstałam. Złapałam za ubranie i po prostu założyłam je na siebie.
-Naprawdę chciałabym piżamę, bo zima się powoli zbliża..
-Możemy nawet pójść na zakupy.. Leży mi to.
-Cieszę się ^^
Sasori wszedł do łazienki.. Ja cichutko poszłam do kuchni.. Złapałam za karteczkę i napisałam: "Brak piżamy mnie denerwuje więc poszłam z Sasorim na zakupy.. Wrócimy koło 11-12. ~Shira :*"
Wyszłam z kuchni i na paluszkach podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej portfel i kurtkę. Stanęłam przy drzwiach wyjściowych. W tym momencie z łazienki wyszedł Sasori, ale bez koszulki.
-Gdzie twoja koszulka, koleszko?
-Właśnie po nią przyszedłem...- odpowiedział. Szybko założył koszulkę i bluzę. Kurtkę wziął w rękę i otworzył mi drzwi. Lekko się uśmiechnęłam. Wyszliśmy. Założyliśmy buty i poszliśmy w stronę parku.
-Nareeszcie bez szeptania!- powiedziałam i nie wiem czemu się przetciągnęłam, ale niestety na swój sposób, czyli przeginając się na bok. Biorąc pod uwagę mój niefart oczywiście położyłam głowę na ramieniu Sasoriego...- Sorki..- powiedziałam odchylając się w drugą stronę.
-Nic się nie stało.. >.>
- Yhh.. Co do "Nic się nie stało" Mówiłeś, że szepnęłam coś przezz sen ^^"
-Iii.. Miałem ci powiedzieć?
-Tak.
-Ymm.. Umm.. Yyyyyy... Powiedziałaś.. "Won ty podróbko mnie od Saso, bo on jest mój"... >.>
-Ooo.. Akurat tego nie pamiętałam ^^" Sorki.. To był tylko sen...
-Sen to to o czym myślimy przed nim...
-O cholerka... I wszystko jasne... O.o Myślałam o tym, co stało się przez te dwa tygodnie! Dayum!
-Aaaa... Rzeczywiście wszystko jasne.
-No! Pamiętaj my mamy wytrwać do samego końca!
-Coo?!- tu Sasori mocno poczerwieniał.
-Yhyhyhy... Że mamy nie dać się zesfatać.. ^^"- powiedziałam drapiąc się po karku.
-Aaa...- rumieniec dosyć szybko zszedł mu z twarzy.
-No! To idziemy!- przyspieszyłam tempo marszu.
-P.. Poczekaj!- Sasori zaczął biec w moją stronę.
-Ale co?- zatrzymałam się i odwróciłam tylko po to, żeby dostać Sasorim na twarz. Wywróciliśmy się.
-Ojj... Przepraszam... Ja nie chciałem... >.>
-To chociaż ze mnie zejdź... Nie czuję się najlepiej z taką pozycją w środku parku. ._.
-Hmm...- Sasori zszedł ze mnie i podał mi pomocną dłoń. Przybliżył swoją głowę do mojego ucha- A jak ty leżałaś na mnie było całkiem wygodnie...- szepnął mi na ucho.
-Huh... Cóż... Jakby to... Wiesz co? Chodźmy do tego sklepu.
-Dobry pomysł.
No i poszliśmy.. Niestety kombo jego i mojego "szczęścia" spowodowało jeszcze kilka wypadków, ale nie były jakieś widowiskowe. Lekkie smyrnięcia i takie tam... Dotarliśmy na miejsce.
-To jaką chcesz tą piżamę?
-Ha! Wpadłam na pomysł ^^ Wybierz bluzkę jaką chciałbyś nosić.
-A.. Ale mieliśmy wybrać Ci piżamę. O.o
-Wiem. Ale najpierw ty wybieraj.
-Okej.- chłopak zaczął szukać. Ja w tym momencie weszłam do przebieralni.
-Będę w przebieralni!
-Dobra.
Zdjęłam bluzę. Usiadłam na krzesełku. Po chwilce usłyszałam znajomy głos.
-Shira?! Gdzie jesteś?
-Tutaj!
-Okej. I co teraz?
-Podaj mi tą bluzkę.
-Podaję.- chłopak włożył bluzkę przez zasłonkę.
-Dzięki.- zabrałam bluzkę. Rozebrałam się do bielizny. Zarzuciłam na siebie bluzkę od Sasoriego.- Sasori! Chodź na chwilę.
-Mam zamknąć oczy?
-Nie.
-To wchodzę.- chłopak przesunął się za zasłonką. Stanął w miejscu. Zmierzył mnie wzrokiem.- Yyy... A nie za krótko trochę?- zapytał podkładając dłoń pod nos.
-Do połowy uda? Hmmm... Zawsze lepiej niż w samej bieliźnie, nie?
-Ymm... No w sumie racja, ale...
-Chciałam żebyś wziął bluzkę, która ci się podoba, bo chciałam wybrać taką bardziej menską..
-Ooo... A to czemu?
-Bo jestem menską Shirą.
-Trzeba to zmienić..
-Ale czemu? Kocha to zaakceptuje XD A jak nie kocha to nie ma po co zmieniać.
-No dobra wygrałaś.
-Dzienki. Chustkę?- kucnęłam, żeby nie było mi dupy widać i z  kieszeni dżinsów chusteczkę.
-Dzięki.- chłopak szybko wytarł nos.
-Nie ma za co. ^^ Mam prośbę...
-Tak?
-A wybrał byś mi jedno lub dwa zestawy ubrań, w których wyglądałabym, jak to stwierdził Hidan, bardziej sexi?
-Aa...aa..ale po co? O//o
-Yyy.. Z Hidanem stwierdziliśmy, że raz na dwa tygodnie zrobimy tzw. "Dzień bycia sexi".
-Jak to stwierdziliście?
-Nooo raczej to on tak stwierdził... A ja się zgodziłam.. Booo dla mnie będzie to nowe doświadczenie, aaa wam też będzie miło ^///^
-Oooooooooooo...
-To poszukasz?
-No dobra.. Ale pewnie nie trafię...
Po pół godziny Sasori wybrał mi cztery zestawy ubrań i wszystkie pasowały. O.o Dosyć szybko wyszliśmy i udaliśmy się z torbą do "domu". Weszliśmy. Przywitaliśmy się z recepcjonistką po czym wspięliśmy się po schodach, zdjęliśmy buty i wbiliśmy.
-Hejo wszystkim!- powiedziałam i spojrzałam na zegarek.. 11:00
-I jak było?- zapytał Hidan.
-Yyy.. Kupiliśmy te ubrania, o które mnie prosiłeś...
-Ooo... I ile ich masz?
-A cztery komplety.
-Uhuhu... Sasori.. Naoglądałeś się.
-Sam je wybierał.
-To tym bardziej uhuhuhu... ;)
-Yhhh... Nieważne...- to powiedział Saso rzucając się na łóżko.
-Haha... Nieważne? Masz zaschniętą krew pod nosem...
-Cholera... Hidan nie odzywaj się...
-Ale ja nie kłamię...
-Sasori? Leciała ci krew z nosa? Czemu nic nie powiedziałeś?- zapytałam lekko zmartwiona.
-Dałaś mi chusteczkę. Starczyło.
-Yhh.. Shira... Jesteś bez wiedzy, czy jak?
-Odezwał się najmądrzejszy na świecie... =_=" Wieem o co ci chodzi, ale raczej nie podejrzewam o to Sasoriego.
-Aaa... Myślisz, że on nie jest zboczony?
-Morda Hidan!- krzyknął Czerwonowłosy w poduszkę. Podeszłam do łóżka i pogłaskałam go po plecach.
-Sasori... Bez tej agresji... Odpocznij, a ja zrobię obiad.
-Dzięki Shira..- chłopak poklepał mnie po udzie.
-To nie jest ramię Sasori...- poczorchrałam go po włosach i poszłam do kuchni. Zobaczyłam jak chłopaki patrzą na ubrania, które kupiłam z Sasorim.- Chłopakiii... Żyjecie?
-T..T...Taaakk..
-Okej. To ja robię obiad.
-Shiraaa...- zaczął Hidan
-Tak?
-Założysz coś dzisiaj?
-Czemu nie? Możemy zrobić niedzielę "dniem bycia sexi" :)
-D... Dobraa.
-Ale założę po obiedzie... Dobrze?
-Dlaczegooo?
-żebyście jedli..
-Okej :3
-No i dobra.- lekko się wypięłam sięgając po makaron z szafki. Obejrzałam się i nieee wieem czemu chłopaki trzymali się pod nos. Sięgnęłam po chusteczki. Rzuciłam je na stół. Wyjęłam jeszcze mięso i zaczęłam pichcić.

~~~pół godziny później~~~

-O! Jest!-uśmiechnęłam się szeroko. Odwróciłam się w stronę chłopaków.- Sasoriego wciąż nie ma? Deii..
-Tak?
-Obudzisz go?
-Jaasne.
Porozkładałam sphagetti (o ile tak to się pisze. Dop. Aut.) na mniej-więcej równe porcje. Położyłam talerze na stole i zabrałam ubranie. Wyjęłam jeden strój z torby i weszłam do łazienki. Szybko przebrałam się w rajstopy w kolorze skóry, przylegającą do nóg czarną miniówkę i czerwoną koszulkę bez rękawków ze sporym dekoltem. Podeszłam do drzwi kuchennych. Wychyliłam się zza nich. Chłopaki właśnie skończyli jeść.
-Shiraaaa! Chodź i się pokaż!- krzyknął Hidan.
-Okeej.- weszłam lekko zarumieniona. Dei podbiegł do szafki i złapał dwie paczki chusteczek. W życiu nie widziałam tylu chłopaków rzucających się na chusteczki. Jednak Sasori pozostał niewzruszony.- Sasorii... Wszystko w porządku?
-Yyhhh.. Dostałem zadanie..

Pozdrawiam Basia c.d.n :3

poniedziałek, 27 października 2014

Historia prawdziwa- moja dziwna, zerwana noc..

Zastanawia Cię czemu to piszę? Chcę byś oderwał  się od tego co zazwyczaj widzisz na tym blogu... Zapraszam :)

Do mojego powrotu do domu w sumie nic się nie działo. Poniedziałek jak każdy inny. Pobudka o 6:30, szkoła do 14:25 przechadzka 10-15 minut na PKS-y i około pięciominutowa przejażdżka autobusem. Półgodzinny powrót do domu... I NARESZCIE! Powrót do mojego azylu... Ahh... Może i jest tu trochę chłodno i większość osób wyczuwa tu smród potu z ubrań leżących na fotelu, ale ja już się przyzwyczaiłam. Zaczęłam słuchać creepypast na wiele różnych tematów... Jednak zamiast czuć się przestraszona jak większość komentujących ja się cicho śmiałam... Uznałam je za historie nawet możliwe i współczułam osobom z  opowieści. Siedziałam na krześle z książką do jednego z moich sarkastycznie ulubionych przedmiotów- języka polskiego... Po kilkudziestu minutach spędzonych na wysłuchaniu strasznych historii stwierdziłam, że muszę odrobić tą pracę domową, bo mnie nauczycielka wzrokiem zabije... Skończyłam wyżej wspomnianą pracę i poszłam się umyć... Po dziesięciu minutach wyszłam  z miną męczennika do pokoju. Wpadłam na łóżko nie do końca cichym hukiem i wpęznęłam* pod kołdrę i założyłam słuchawki na uszy. Pomyślicie "Co w tym specjalnego?" Tylko, że dopiero teraz zaczyna się coś dziać.... Jak zawsze w najmniej odpowiednim momencie do mojego pokoju wbiła... Moja własna "ukochana" matka... Zabrała mi telefon... ZAWSZE tak jest... No cóż... Jak to niestety coraz częściej bywa miałam nocną gorączkę... Fascynujące jest to, że kiedy mam gorączkę niemiłosiernie bolą mnie piszczele.... Więc leżałam sobie na łóżku i początkowo nic sobie z tego bólu nie robiłam. W końcu to normalne, nie? I nie wiem dlaczego nagle ból stał się silniejszy... Mimo wielkiej dawki bólu nie zareagowałam jak większość... Większość w tym momwncie syczałaby z łzami w oczach nie chcąc nikogo obudzić lub po prostu  poszłaby do rodziców skarżąc się na ból nóg... Ahh... To byłoby zbyt... Yyy.. Normalne.. Bo po co niby miałabym pisać to co właśnie piszę gdyby to co robiłam tamtej nocy tak oczywiste... Co? Myślisz sobie: " To co ona robiła, że chce się tym pochwalić... No co?" Huh... Odpowiedź jest tą, ktorej mało kto się spodziewał....  Przy tym cholernym bólu nóg... Ja... Ja się poprostu... Śmiałam.... Znaczy śmiałam się mając twarz w poduszce żeby nie obudzić nikogo oczywiście... Czułam się jak debil, psychopata, który próbuje wmówić sobie, że jest masochistą... Ale najgorsze było w tym to, że nie mogłam przestać... To był pierwszy i narazie ostatni raz kiedy mi się to przydarzyło... Jednak to nie koniec historyjki... Wzięłam mój ostatni ratunek.. Miśka... No bo co powiedzieliby rodzice gdyby zobaczyli roześmianą córkę, która mówi... "Mamo boli mnie głowa... I nogi"? Więc poprostu położyłam się wciskając twarz w tył głowy maskotki starając przytrzymać wybuchy śmiechu... Rozmyślam o moim życiu... O moich ciężkich i wesołych chwilach.. I pomyślałam... "Muszę wciąż w szkole żyć jako debil, który dobrze się uczy... U przyjaciół i znajomych też taką muszę być... Tylko we własnym domu... Kiedy jest błoga cisza mogę być SOBĄ". Chwilę potem zasnęłam zmęczona wszystkim... Budziłam się kilka razy patrząc na godziny: 1. Dwudziesta trzecia coś.... 2. Kilka minut po północy... 3. Druga nad ranem... 4. Trochę po trzeciej... Aż w końcu poczułam lekkie stukanie w ramię... Usłyszałam głos znanej mi osoby: "Pora wstać". Zamruczałam cicho wstając z łóżka... Weszłam do łazienki i zobaczyłam to co zawsze... Swoją twarz... A mianowicie.. Lekko zatłuszczone włosy szatynki, oczy koloru zielonego zmieszanego z brązowym, pod którymi były, jak zawsze, spore, sine wory. Ahh cała ja... Taka sobie jedna osoba zwana Basią, Baśką, a tyle osobowości, że nawet ja sama nie umiem ich zliczyć, bo tak naprawdę każdy z moich znajomych zna mnie z trochę innej strony... Ale wszyscy wiedzą o mnie te dwa fakty:
-dziwna, pojebana
-ma wybujałą wyobraźnię.

Dziękuję za uwagę. Niby takie nic, ale zawsze coś... Historia naprawdę mi się kiedyś zdarzyła, a wy dowiedzieliście się o mnie trochę.
P.S. Rozdział bodajże ósmy pojawi się najprawdopodobniej w listopadzie... Przepraszam, ale różne zawirowania itp. itd. ... Napiszę jakiś rozdział pewnie w Halloween, żeby było fajniej. No nic. To tyle co chciałam powiedzieć.
~pozzdrawiam Baśka :*

piątek, 10 października 2014

Droooodzy czytelnicy.

Chciałabym powiedzieć, żebyście dalej śledzili bloga, bo na dniach pojawi się rozdział. Mamy z Basią długi weekend, więc napewno coś wstawimy. Bardzo przepraszamy za opóźnienia, no ale oceny, nauka, szkoła... Rozumiecie :c. Miłego wieczoru, dnia ;). Pozdrawiam. Zuza. <3

poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 8- kacyk i Seon szpiegiem! O.o

Ten tytuł to taki jakiś z dupy, ale olać to...
Miłego czytania ^^

Powoli otworzyłam oczy. Pierwszym co zobaczyłam była moja własna ręka. Uniosłam brew do góry rozglądając się po swoim własnym ciele i... Chwila... Kogo to ręka?
O Jashinie... Sasori. Leżałam na nim w dość nietypowej pozycji; głowę miałam na jego torsie, natomiast ręce splecione na jego karku. Chłopak obejmował mnie w pasie.
Niebardzo wiedziałam co robić. Ostro bolała mnie głowa, więc stwiardziłam, że jeszcze pośpię. Po prostu nie chciałam obudzić Sasoriego. Zamknęłam oczy i od razu zasnęłam.

~~ Chwilę później ~~

Obudziło mnie lekkie szturchnięcie w plecy. Cicho mruknęłam i otworzyłam oczy. Zobaczyłam czerwoną twarz chłopaka i się uśmiechmęłam.
-Cześć Sasori :3  - przywitałam się grzecznie czochrając jego włosy.
-Co? Aa tak. Cześć... - Wybełkotał chłopak łapiąc się za głowę.
-Hahaha ^^ czyżby kac? - Zapytałam śmiejąc się najciszej jak potrafiłam.
-Ehh... Nie śmiej się z poszkodowanego >.<. A tak poza tym, to wiesz w jakiej my leżymy pozycji?
- Wiem, jest całkiem wygodnie. Tylko ręce mi odpadają :3.
- No, całkiem miło się leży... Tylko lekko niezręcznie ._. - Sasori zarumienił się.
-Umm.. Zgadzam się. To wstajemy?
- Yhmm. - Mruknął.
Wstałam i podałam mu rękę. Poszliśmy do kuchni.
-Wtf, Sasori robiliśmy przemeblowanie?
- Shira, jesteśmy w damskiej części intermatu..
- Oezu. No tak. Jestem bardzo inteligentna >.<.
-Zdążyłem zauważyć, kocie. - Sasori przestał się uśmiechać i zamknął na chwilę oczy. - chwila... co ja powiedziałem...?
-Nieważne xD. Dobra, robimy eliksir na kaca?
-Umm... Tak. Nie wiem jak Ty, ale ja się czuję fatalnie.
-Ja już lepiej - powiedziałam - jak chcesz to możesz wrócić do łóżka.
- Niee, no co ty. Pomogę Ci. - Powiedział, po czym zachwiał się i oparł o stół. Był bliski omdlenia. Podałam mu szybko szklankę wody.
-Sasori, wszystko ok?
- T..tak. Już lepie.... - Upadł. Cholera, co robić co robić co robić....
Szybko oblałam go zimną wodą.
-AAAAAA! Co jest? - Zapytał.
-Gówno. Do łóżka.
-Co się denerwujesz... Już idę :c
-Dziękuję. Ja zrobię śniadanie i was zawołam. - Jakiś czas później zjedliśmy śniadanie. Ja poszłam na spacer.

~~~ Three hours later ~~~

Siedziałam na ławce w parku, popijając jakąś podróbę fanty w puszce. Lekko padał deszcz, ale mi to nie przeszkadzało. Myślałam nad przeszłością, starych znajomych, przyjaciołach. Nawet nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Uśmiechnęłam się lekko. Nagle ktoś mnie przytulił od tyłu. Zobaczyłam czerwoną czuprynę na swoim ramieniu.
-Ooo, Sasori. Co tutaj robisz? - Zapytałam dyskretnie ocierając łzę z policzka.
- Przyszedłem po Ciebie, bo Seon chce nam coś pokazać.
- Aaaaa czemu mnie przytulasz?
-Noo bo zobaczyłem że płaczesz, więc... Jak chcesz to mogę Cię nie przytulać.
- Nie o to chodzi. Po prostu mnie to lekko zdziwiło, a bardzo fajnie przytulasz.
-Ok, ok. Idziemy już, bo na nas czekają?
-No spoko. - Tutaj z kieszeni wypadła mi paczka papierosów. Sasori to zauważył.
-Shira... Ty palisz?
-N..nie.
-To co to jest? - Wskazał na moją kieszeń, gdzie wcześniej schowałam papierosy.
-Ale co? ._.
-Nie jestem aż tak głupi, na jakiego wyglądam. Wywal to ścierwo.
-Skracam sobie życie.
- Nie pozwalam. Wyrzuć to.
-Dlaczego?
-Bo cię... Lubię. Proszę, wywal to, a o tym zapomnę.
-No dobra... Chodźmy już.- Poszliśmy. Atmosfera była trochę dziwna, ale do wytrzymania. Zaczęło mocniej padać, więc dotarliśmy przemoczeni.
- Widzę, że długo Cito zajęło, Sasori.- powiedział Hidan poruszając brwiami.
- Więcej czasu zajęło mi szukanie jej, niż przyprowadzenie...
- Dobra, chłopaki posprzeczacie się inn razem. Zaraz przyniosę laptopa i wam coś pokarzę :3 - Seon przyniosła sprzęt.
-Oo co będziemy oglądać? - Zapytał spokojnie Itachi.
-Nazwałam ten film "nie ma to jak liceum".
-Nazwałaś? Jaki film? Mam się bać? - Zapytał Dei.
-Hahahahah... Zobaczycie XD - Seon puściła nam film, a ja usiadłam na podłodze i opierając się o łóżko zaczęłam oglądać. Film zaczął się sceną na której całowałam się z Sasorim... Siedząc na nim. Zaczynałam mieć jakieś przebłyski pamięci. Spojrzałam na Sasoriego i chyba tak jak ja miał ochotę wyjść z pokoju gdzieś indziej, bo jego twarz zlała się kolorem z włosami. Uśmiechnęłam się przygryzając wargę.
- O kurwa, co tam się działo xD - Krzyknął Hidan czekając na jakąś akcję ze sobą w roli głównej. Później zobaczyliśmy pijanego Itachiego słaniającego się po pokoju wołającego Seon. Wszyscy zaczęli się śmiać, a para o której mówimy spojrzała na siebie znacząco, pokręciła głowami i praktycznie nic sobie z tego nie zrobili. Dalej widzieliśmy Hidana liżącego się z Ahri, i inne dziwne akcje. W trakcie gry w butelkę przyszła babka z recepcji i na nas krzyczała, że powinniśmy już spać, albo przynajmniej zachować tą waloną ciszę nocną. Później było trochę ciszej, ale i tak szaleliśmy. Hidan z Deidarą twerkowali do Wiggle wiggle, Kakuzu był rurą Peina, oglądaliśmy porno, Yuno i Hinata miały przedstawić scenkę z tego właśnie pornosa. Działo się, oj działo. Po skończonym filmie wszyscy siedzieli z mniej-więcej takimi minami :   0_o, ale od razu potem zaczynali się śmiać.
-To co, powtórka za jakiś czas?! :D - Zapytał Pein, a my popatrzeliśmy ba niego, jak na idiotę.
-
-
-
-
-
Ale jednak się zgodziliśmy XD.
-Nie wiem, jak wy, ale ja bym poszedł na jakiś spacer... - Zaproponował Kisame.
-Spoko, Ja jestem za. Kto idzie z nami? - Zapytał Itachi.
-Ja byłam już dzisiaj, ale mogę z wami iść. Sasori, idziesz z nami? -Powiedziałam.
- No, mogę. Koś jeszcze? - Wyszło na to, że poszliśmy wszyscy. Przestało już padać, więc było przyjemnie i dosyć ciepło. Rozmawialiśmy o wszystkim. Każdy opowiadał jakieś zwalone historie. Było fajnie. Wróciliśmy do 'domu', do swoich części i po jakimś czasie wszyscy spali.

~~~~~
Jejku... Przepraszam was :c to moja wina, że nie było tyle czasu rozdziału. Przepraszam wszystkich, którzy to czytają i Basię, bo strasznie mnie ganiała do napisania czegokolwiek, a mi się nie chciało :c. Postaram się to wynagrodzić jakimś one-shotem czy innym czymś xD. Rozdział dedykuję Julce, naszej najaktywniejszej komentującej i oby się nie zmieniła ;). Jeszcze raz wieeeelkiem gomen za tyle czekania. Ta notka jest do dupy, wiem. Następne będą lepsze :3. Papa ;3. / Zuzaa

niedziela, 21 września 2014

One-Shot "Dziwny dzień"

Taki urodzinkowy One-Shocik. Dedykuje go Zuźce, która czekała ze mną aż do równej północy i jeszcze w bonusie złożyła mi życzenia :) Oczywiste jest, że narratorem jest Shira... Prawda?
Obudziłam się. Poczułam coś puszystego pod ręką. Zaczęłam to głaskać. Nagle to coś, a raczej ten ktoś mruknął cicho. Otworzyłam oczy zatrzymując rękę ze zdziwienia. Pod moją ręką znajdowała się... Głowa ITACHIEGO?! O.o Uśmiechnęłam się lekko.
-Pogłaszcz mnie jeszcze... Fajnie jest.- mruknął
-Okej.- zaczęłam go głaskać od nowa.- ale jakim cudem znalazłeś się koło mojego łóżka i dlaczego siedzisz o nie oparty?
-Yyy... Nie mam pojęcia. Obudziłem się na siedząco, a ty miałaś rękę w moich włosach.
-Aha. Okej...-rozejrzałam się po łóżkach- Reszta śpi. Dobra. Kładź się na łóżku i idź spać, a ja zrobię śniadanie :).
-A czemu nie chcesz żebym Ci pomógł?
-Nie to, że nie chcę, ale pewnie jakieś pół nocy przespałeś na siedząco. A z resztą.. Spróbuj wstać.
Chłopak powoli kucnął. Kiedy spróbował wyprostować swoje nogi jego usta wygięły się w grymasie.
-Moje plecy...- powiedział parodiując starego dziadka.
-Daj łapkę...- powiedziałam wstając z łóżka i nachylając się nad chłopakiem.
-Dzięki.- podał mi dłoń i wstał.
-Prosz.- uśmiechnęłam się.-To ty biedny staruszku idź spać, a ja zrobię śniadanie.
-Dobrze... Mamo?
-Ojjj... Jak słodko ^^ Muszę poprosić chłopaków, żeby się tak do mnie zwracali.
-A kto będzie tatą?
-Jak to kto? Hmmm.. Myślę pomiędzy Tobą a Sasorim...
-Czemu ja?
-Bo jesteście razem z Sasorim najmądrzejszy z tej chołoty :P
-Aha.. Jest jeszcze Pein...
-No tak, ale on tak jakby ma dziewczynę.. Mimo iż widziałam się z Konan tylko kilka razy to wydaje mi się, że by mi oczy wydrapała jakby się dowiedziała... A ja wolę nie ryzykować. :)
-Aaa.. No i wszystko jasne... Ale tak osobiście jeśli masz wybierać pomiędzy mną, a Sasorim radziłbym ci wybrać jego.
-A to czemu..?- tu Itachi lekko poczerwieniał- Znalazłeś sobie jakąś lady(czyt. lejdi)?
-Mhmm... >.>
-Aaa.. No i wszystko jasne.. Nie martw się nikomu nie powiem :)
-Dzięki.
-A teraz śpij..- tu się poczułam jakbym na serio była jego matką.
-Ok.
Poszłam do kuchni. Szybko zagrzebałam do lodówki wyjmując potrzebne składniki. Zaczęłam robić kanapki, ale wtedy poczułam, że ktoś łapie mnie za biodra..
-Tańcz dalej słodka... Ruszaj swoimi bioderkami... Mrr..- był to szept Hidana. Warto zapamiętać. Hidan jest lunatykiem.
-Nie będę tańczyć... Idź spać.- szepnęłam mu do ucha.
-Pójdziesz ze mną..?
-Taaa..
Chłopak pociągnął mnie za rękę. Położył się do łóżka puszczając moją biedną kończynę. Zastanowiłam się chwilę. Wzięłam ze swojego łoża kołdrę i zwinęłam ją w rulon kładąc obok albinosa. (Dla tych, którzy nie wiedzą albinos to osoba z białymi włosami. Dop. Aut.) On tylko się uśmiechnął i przytulił do kołdry. Wróciłam do kuchni i robienia kanapek.
-Czeeeść- usłyszałam zaspany głos Kisame.
-Cześć. ^^
-Która godzina?
-Yyy..- spojrzałam na zegarek- dziewiąta..- zobaczyłam rozszerzone oczy niebieskowłosego- Ale nie stresuj się dziś sobota.
-Okej. Dzięki..- powiedział po czym wyszedł i z impetem rzucił się na łóżko.
Skończyłam robić trzy talerze pełne kanapek. Położyłam je na stół. Wyjęłam jeszcze ketchup i postawiłam go na blat. Uśmiechnęłam się widząc efekt mojej pracy i złapałam się za robienie herbaty.
-Dzień dobry.- ochrypiały głos Peina tym razem rozbrzmiał po kuchni.
-Siemka ^^. A co Tobie dolega przybyszu?
-Yyy.. Co? Aaa.. Ja po po prostu zrobiłem sie głodny..
-A herbatę czy kawę do tego?
-A moge mleko?
-Jasne.- podeszłam do lodówki. Wyjęłam z niej mleko. Nalałam do kubka. Podgrzałam je w mikrofali- z miodem?
-Jeśli można- widać było, że jest mocno zmęczony więc postawiłam przed nim mleko, miód i talerz z kanapkami- Gdybyś u mnie pracowała dostałabyś pensję.- uśmiechnął się niemrawo. Dosyć szybko wsunął pięć kanapek popił je i wyszedł. Stwierdziłam, że nie ma sensu w robieniu herbaty, bo nie każdy może ją chcieć więc po prostu nalałam pełny czajnik włączyłam go i poszłam się ubrać. Podeszłam do szafy i ubrałam się w ciemnozieloną bluzkę i czarne dżinsy. Jeszcze raz weszłam do kuchni. Złapałam za karteczkę i długopis. Napisałam:
"Wyszłam na spacer. Nie martwcie się o mnie. Dei i Pein mogą was zapewnić, że nie ma o co C: Jakby ktoś mnie szukał to będę w pobliskim parku.
~Shira"
Przykleiłam kartkę na lodówce i wyszłam z pokoju. Przywitałam się z recepcjonistką i opuściłam budynek. Zaczęłam iść w stronę parku. Usiadłam na ławce aż tu nagle podbiegło do mnie dwuletnie dziecko.
-Ciocia! Ciocia!- krzyczało. Przyjrzałam się małej dziewczynce.
-Ushio*?- moja brew uniosła się do góry.
-Ciocia pamięta! Mamo! Ciocia pamięta!- Uśmiechnęłam się na widok zmierzającej w moją stronę szatynki.
-O jeny! Shira! A co ty tu robisz?
-A ja się uczę w liceum niedaleko. :)
-Naprawdę?
-Nom ^w^ A ty? Co tu robisz Sumi?
-A ja tutaj znalazłam idealne miejsce żeby założyć piekarnię :)
-Ooo. To dobrze. Jeny jak ja dawno nie widziałam twojej córki. Kobieto.
-Noo wieem... A jestem tylko cztery lata starsza od ciebie...-tu jej przerwałam.
-Nie. Dalej nie mam chłopaka.
-Ooo! Shira! Nareszcie cię znalazłem!- powiedział Sasori kładąc rękę na moim barku.
-Jesteś pewna?- dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem.
-Tak jestem pewna.
-Ale czego jesteś pewna?- zapytał czerwonowłosy.
-Tego, że nie mam chłopaka.
-Aaa.. To? To prawda- czekoladowooki uśmiechnął się do kobiety stojącej na przeciwko nas ze swoim dzieckiem.- A tak przy okazji.. Kim jest ta dziewczyna?
-To jest Sumi moja przyjaciółka. Jest od nas cztery lata starsza. Sumi to Sasori- pokazałam oboma rękoma na chłopaka- Sasori to Sumi, a to jej córka Ushio.- moje ręce wskazywały teraz na dwie osoby przed nami.
-Miło poznać- powiedzieli całą trójką na raz przy czym mała trochę sepleniła.
-Ushio. To twój wujek Sasori.
-Wujek od cioci Shiry?
-Dokładnie.- dziewczyna uśmiechnęła się potulnie widząc rumieniec Sasoriego. W tym momencie szatynce zadzwonił telefon.- Halo? Dobrze kotku. Już jadę. Córciu pożegnaj się z ciocią i wujkiem.- spojrzała na małą, która uśmiechnęła się i nam pomachała.
-Pa pa ciociu! Pa pa wujku!
-Cześć Ushio!- krzyknęłam małej na pożegnanie i zaczęłam jej machać.- Sasori czemu mnie  szukałeś?
-Aaa... No widzisz... Śmieszna sprawa.. Szukałem cię, bo chciałem ci potowarzyszyć i przekazać, że kanapki były, jak to stwierdził Hidan, przezajebiste.
-Okej ^^
Wróciliśmy do domu. Na szybko zrobiłam chłopakom spaghetti na obiad po czym opowiedziałam im o przedziwnym poranku. Umyłam naczynia i do końca dnia czytałam książkę. O dziwo nikt mi nie przeszkodził..

*Ushio- jeśli ktoś wie skąd wyciągnęłam to imie prosze napisać w komentarzu, ale nie podając informacji skąd dokładnie. :D

Wiem to nie jest ogarnięta pora. Dziękuję za przeczytanie.
~Basia

sobota, 20 września 2014

Coś od autorki

Chciałam sie pochwalić, że dziś jest 21 września i mam dzisiaj urodzinki! ^^
~Basia

Z tej okazji wstawię może jakiegoś One-Shota, ale o bardziej ogarniętej porze :)

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 7- Imprezka!

Dziękuję komentującym i to właśnie dla nich jest dedykowany ten rozdział :D
W ramach wyjaśnienia Shira przyjechała tu w czwartek. :p

Wróciliśmy do domu. Rozejrzałam się po pokoju.
-Gdzie nam wcięło Hidana?- popatrzyłam na Sasoriego wyczekując odpowiedzi.
-Yyy... Odłączył się od grupy i powiedział, że idzie coś kupić..- powiedział czerwonowłosy lekko się uśmiechając.
-Dobra. Panowie. Co sobie życzycie na obiad?
-Aa tu mamy dla ciebie niespodziankę..- zaczął Dei.
-Ja wam tylko dzisiaj śniadanie zrobiłam, a wy już mi zaczynacie ulgi strzelać?
-Noo w suumieee... Ale to z innej okazji. :) Dzisiaj zabieramy cię gdzieś na obiad.
-Oooo... Daleko będzie?
-Bardzo blisko.- odpowiedział Itachi.
-Ahha... Okej. Nie zadaje pytań.- powieziałam. Chłopaki podeszli do szafy brali jakieś ubranie i na środku pokoju zaczęli zdejmować bluzki.- Masowy striptiz?- tu zaczęłam sie śmiać. Poszedł do mnie Sasori. (Tak był bez koszulki)
-Zamkniesz oczy?- zapytał.
-Ale czemu?- zrobiłam minę niewinnego kotka.
-No właśnie? Nie chcesz poszpanować?- to był Hidan, który przyniósł jakąś paczkę- a zresztą nie ważne.. Przebierz sie w to.- powiedział podając mi pakunek.
-Po co? A co to w ogóleee... Strój kota? - Zdziwiłam się.
- Shira... Tam są tylko kocie uszy...Idź się przebierać, albo ja pójdę z tobą 8)) - powiedział Hidan, a ja postanowiłam się jednak dobrowolnie przebrać.
Wyszłam w czarnych dżinsach, czerwonej koszulce i czarnej bluzie, a Sasori podniósł mnie i posadził na krześle.
-Co wy do chuja wafla ze mną robicie? ._. - Zapytałam gdy chłopcy zaczynali mnie przywiązywać do krzesła.
- Tak w sumie.. To przywiązujemy Cię do krzesła :) - powiedział uradowany Itachi
- Mhmmm... A co dalej jeśli mogłabym wiedzieć?
- A teraz zawiążemy Ci oczy.
- A po co? XD
- A tak sobie.
- Aha. - Nie opierałam się szczególnie, pozwoliłam im na związanie mnie i zasłonienie mi oczu. Po chwili poczułam, jak mnie podnoszą i wynoszą z mieszkania.
- Dobra, to już nie jest śmieszne. Co wy mi chcecie zrobić? - Zapytałam lekko wkurzona.
- No spokojnie, nie zgwałcimy cię przy śmietniku, chociaż taki był na początku plan... Idziemy... Do kogoś :3 - Powiedział Hidan. No tak, mogłam się spodziewać, że powie coś w podobie. Nieważne. Idziemy do kogoś. Dużo mi to powiedziało ._.
-Jesteśmy.- powiedział Deidara, po czym otworzył drzwi. Chyba do jakiegoś mieszkanka. Rozwiązali mnie i odsłonili mi oczy. Znaleźliśmy się w dość dużym pokoju, a do nas podeszła wysoka brunetka.
-Siema! Nareszcie jesteście... Chłopaki ile można czekać? >.<- powiedziała dziewczyna.
-Oj dobra, nie spinaj się, mamy kotka *o* - Odpowiedział jej Itachi. - Dziewczyny, poznajcie się. Shira, To jest Seon, Seon, to Shira.
-No czeeeeeść ^^ - Przywitałam się podając dziewczynie rękę.
-Witam :3 - uścisnęła mi dłoń, po czym zaprosiła w głąb pokoju. - Widziałam że chłopaki przynieśli cię tak jakby związaną, więc pewnie nic nie wiesz o imprezie, nie? XD- zapytała mnie Seon.
-Noo nic nie wiem ._. Ale skoro jesteśmy na imprezie to spoko xD. - Powiedziałam, a potem Seon przedstawiła mi resztę dziewczyn. A były to: Konan, Ahri, Kira, Otami, Yumiko, Yuno, Hinata, Sakura i Riko. Całkiem bekowe dziewczyny XD. Chwilętańczyliśmy, było karaoke iiii... Północ. Zaczęliśmy grać w butelkę :3.
- Dobra, ludzie, usiądźcie w kółku. Ok. Zaczynamy. - Zarządziła Seon. Pierwsza zakręciła butelką. Wypadło na Hidana.
-Ooo.. Hidanek :3. Prawda, czy wyzwanie?- Zapytała złowieszczo.
- Ja zawsze wyzwanie, tyle tutaj pięknych kobiet... Ahh :33.
- Hmm.. Idź zruchaj framugę.
-Co? ._.
- No doobra... Pocałuj Ahri.
*Hidan liże się z Ahri*
- Dobra, wystarczy. Teraz Ty kręcisz butelką.
*dalej się liżą*
- No kurwa xD - krzyknęła Seon, a Hidan odkleił się od biednej Ahri.
Hidan zakręcił butelką i wypadło na Sasoriego.
-Prawda, czy wyzwanie?
-Hmm.. Prawda.
-Ee cienias. Ale dobra. Całowałeś się już z Shirą? XD
-Nieee, my nawet nie jesteśmy parą. Jesteśmy przyjaciółmi.
-AHAHAHAGAHAHAH XDD TAK SIĘ TŁUMACZ ! - Hidan dostał padaczki ze śmiechu. Sasori zakręcił butelką, wypadło na Itachiego.
-Huehue... Przyjacielu... Zadanie? Pytanie?
-Zadanie. Co się będę... - Tutaj Itachi dla odwagi wziął łyka Sake.
- Widzę, że Seon się na Ciebie patrzy, więc zdejmij jej koszulkę.- Podyktował Itachiemu Sasori z widocznym rozbawieniem.
- Ja się nie patrzyłam na Itachiego... - Zająkała Seon.
- No nieeee, w ogóle :D - Zaśmiał się Sasori. - Dobra, przytul ją, a potem ma Ci siedzieć na kolanach.
- No spoko ^^ Seon, chodź tu xD - Itachi zataczał się po pokoju.
-Sasori, nie żyjesz ._. - Powiedziała Seon. Licealiści się przytulili, i Seon siedziała na Itachim.
-Ale to widać, że on Ci się podoba, lol xD - powiedział Sasori.
-Nie zripostuję cię już... Podaj butelkę.- poprosiła machając ręką brunetka. Sasori z szerokim uśmiechem podał jej butelkę. Dziewczyna zakręciła... Kręci się... Kręci aż tu nagle zatrzymała się na mnie. Dojrzałam w oczach Seon żądze zemsty, jednak miałam wrażenie, że moim kosztem... Dobra raz kozie śmierć!
-Zadanie poproszę- powiedziałam z lekko się uśmiechając. Spojrzałam na Saso, który w tym monencie patrzył się na mnie z wyrzutem. Seon miała zamyśloną minę.
-Już wiem!- uniosła palec do góry wkładając go w grzywkę Itachiego.-Shira...
-Nom ^^
-Połóż głowę na nogach Sasoriego jak najbliżej jego...- tu chrząknęła.
-Ok ^^... A czy moge podeprzeć głowę rękoma?
-Nawet wskazane.- uśmiechnęła się złowieszczo. Ja natomiast położyłam głowę w połowie uda czerwonowłosego i zaczęłam przybliżać do wyznaczonego punktu. Skończyłam miotanie się z głową jakieś dwa centymetry od krocza Saso. Położyłam się przodem do wszystkich i podparłam twarz rękoma niechcący kładąc palec wiecie gdzie, ale serdecznie to olałam. Wyciągnęłam prawą rękę po butelkę. Otrzymałam ją z rąk uradowanej Seon. Zakręciłam. Wypadło na Konan.
-Pytanie czy zadanie?
-Yyy... A niech będzie. Wyzwanie.
-Kej. To jak już wszyscy wszystkim siadają na nogach to przytul się do Peina i połóż mu głowę na ramieniu. Masz tak zostać! :D- Konan tylko się uśmiechnęła i wykonała moje polecenie. Zakręciła butelką. Wypadło na Hinatę.
-To jak? Co wybierasz?
-Yyy... Pytanie...
-Dobra. Podoba ci się Naruto. Prawda? Tylko szczerze...
-Yyy... Ummm...
-Kolejna osoba podkrada mi teksty! >.<- popatrzyliśmy na Hidana jak na stuprocentowego debila, którym w pewnej części jest.
-Yyy... Przepraszam ._.
-Wróćmy do pytania... Tak więc?
-Etto... Emmm... T...T..Tak.. >///>
-I tyle mi było do szczęścia potrzebne ^^.- Konan podała Hinacie butelkę- masz! Kręć!
-H... Hai- dziewczyna zakręciła. Wypadło na Sasoriego.
-Masz dzisiaj pecha, przyjacielu xD- powiedziałam
-Ojjj... Taak... Zdecydowanie... >.>- zgodził się ze mną.
-Nie bądź taki weź zadanie... Hinata nie wygląda na złą osobę.- szepnęłam mu do ucha.
-No dooobra... Zadanie poproszsz.- jak na złość w tym momencie do Hinaty podeszła Sakura. Szepnęła jej coś do ucha i usiadła na swoje miejsce.
-Etto... Jakby to.. Yymm... Sasori... Całuj się z Shirą przez pięć sekund... Ale koniecznie w usta Sasori-san! >////>- powiedziała mocno jąkając sie Hinata. Mi i Sasoriemu oczy urosły do wielkości pięciozłotówek.
-Przepraszam Sasori...- spuściłam głowę w dół. Jednak chłopak złapał za mój podbródek i uniósł go do góry. Patrzyłam na jego czekoladowe oczy z załamaniem.-Ja nie chciałam żeby to tak się skończyło...
-To nie twoja wina.
-Całujcie sie, a nie!- krzyknął Hidan. Zaraz potem dało się słyszeć w kija głośne: "Gorzko! Gorąco!" I tak bez przerwy. Patrzyłam się na zbliżające się czekoladowe oczy. Stało się. Marzenie tłumu się spełniło. Pocałowaliśmy się. Trwało to trochę więcej niż wymagane pięć sekund, bo stwierdziłam, że pierwszy pocałunek powinien być troszkę dłuższy. Odczepiliśmy się od siebie i spojrzeliśmy się na tłum. Wyglądali jakby mieli wypłakać tęczę.
-I nie ma co. Po pierwszym pocałunku...- powiedziałam szeroko się uśmiechając. Sasori popatrzył się na mnie z zaskoczeniem.
-Twój też?- zapytał
-Yhym. ^^
-I żyli długo i szczęśliwie. KONIEC- zpuentował Hidan. Złapałam za butelkę z Sake. Wypiłam z pół litra jednym haustem i nie pamiętam co działo się dalej poza czerwoną jak jego własne włosy twarzą Sasoriego i tym, że zakręcił butelką...

C.D.N :D
Zapraszam do dalszego czytania i komentowania oraz przepraszam za taką długą przerwę... Chcę poinformować, że większość rozdziału została napisana przez Zuzę.

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 6- dziwny dzień w szkole. Część druga.

-Fascynująca ta jego historia, nie?
-Yhym...
-Czyli z tego co zrozumiałam czekamy na przerwę?- Sasori otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek- Aż się zmęczyłam tym czekaniem :P
-Ja też...- powiedział teatralnie ścierając pot z czoła.
-Dobra.. Nie ważne.. Jaką mamy teraz lekcję?
-Yyy.. Chwilka...- czerwonowłosy zajrzał w plan- WDŻ... O.o
-Yhh... Miejmy tylko nadzieję, że nasz temat nie będzie już poruszany...
-Dokładnie...
Szliśmy obok siebie do sali. Starszaki patrzyły na nas badawczym wzrokiem.
-Nie wierzą w przyjaźń damsko męską- szepnęłam mu na ucho i się uśmiechnęłam.
-Dokładnie :)
Poszliśmy do sali od matmy po plecaki. O dziwo była otwarta. Weszliśmy i zabraliśmy kluczyk z drzwi zamykając je uprzednio.
-Sasorii?
-Hmm?
-Odniósłbyś mój plecak?
-Dlaczego?
-Bo ja bym poszła do pokoju nauczycielskiego odnieść im ten klucz.
-Dobra... To potem poczekaj na mnie przy pokoju. Okej?
-Jasne jak słońce. ^^
I się rozeszliśmy. Podeszłam do drzwi i lekko zapukałam.
-Prosz!- usłyszałam.
Powoli otworzyłam drzwi. Nauczyciele spojrzeli na mnie. Na szczęście nie było profesorski od matmy.
-Dzień dobry.- zaczęłam.
-Dzień dobry- odpowiedziała większa część nauczycieli.
-Ja chciałam tylko odnieść klucz. ^^"
Poszedł do mnie jakiś profesor i wyciągnął rękę. Położyłam na niej klucz.
-Dowidzenia.- powiedziałam i wyszłam. Usłyszałam tylko jak nauczyciele mi odpowiadają. Zobaczyłam Sasoriego wystarczająco szybko, żeby na niego nie wpaść.
-Pedofilia się szerzy...- szepnął.
-Co się stało?
-Nic.. Nic..
Poszliśmy z powrotem do sali od WDŻ'etu i usiedliśmy z metr od drzwi na podłodze opierając plecy na plecakach. Zadzwonił dzwonek.
-Może wrócimy do tego jak siadaliśmy wcześniej?
-Czyli?
-Ty z Deidarą, a ja z Itachim?
-Czemu nie?
W tym momencie podeszła nauczycielka otwierając drzwi. Weszliśmy do sali. Zobaczyłam na ławkę, w której siedział Itachi i... Kakuzu? WTF? Jedyne wolne miejsce zostało obok Hidana. Usiadłam tam. Kiedy profesorka weszła do sali wszyscy wstali z miejsc.
-Dzień dobry klaso.
-Dzień dobry.- powiedzieliśmy prawie równo.
-Dzisiaj, tak jak powiedziałam wam na ostatniej lekcji, będziemy omawiali miłość.
Moje oczy się rozszerzyły. To słowo. Nigdy nie mogłam go wymówić zawsze wiązało mi się w gardle.
-Co się stało?- szepnął mi Hidan na ucho.
-Ymmm... Nic :)
-A od kiedy to sie moje teksty podkrada?
-Od teraz ;)
-Aaa... Okej.
-No dobrze dzieci. Z tego co wiem jesteście bardzo muzyczną klasą, bo w podaniach większość z was napisała w zainteresowaniach muzykę.
-Hai!*
-Tak więc pierwsze co zrobimy to wypisanie około dwudziestu tytułów piosenek o miłości. Tak więc. Mówimy po kolei.
-"My first kiss"- brunetka z pierwszej ławki.
-"Angel with a shotgun"- ruda z trzeciej ławki
(W drugiej nikt nie siedzi)
-"All I want is you"- Kakuzu? O.o
-Nawet nie wie co znaczy tekst tej piosenki.. Poprostu patrzy na tytuł i myśli o pieniądzach...- szepnął mi Hidan do ucha..
-"Endlessly"- Itachi
-"Każdego dnia"- Hidan
-"Wait for you"- ja
-"E.T"- Deidara
- "Counting Stars" - Powiedział znowu Kakuzu, ale wydaje mi się że tylko dlatego, iż w niej jest wzmianka o hajsie ...
- "Goodbye my lover" - jakiś chłopak z ostatniej ławki
-"Skinny Love", "I wouldn't mind", "Stay with me", "Give me Love", " fix you", " magic" - wymienił tyle tytułów Sasori, co mnie zatkało. Skąd on tyle może ich znać?
-"Can you feel the love tonight?" - Deidara
-Hahahahah xD  z Króla lwa? :'D -cała klasa xD
-Jezu.. Piosenka jak piosenka... - Powiedział blondyn i lekko się zaczerwienił.
- "wait for you", "life of the party", " the scientist" "i guess you are thinking of me now", " through the glass", " ordinary love"... - Wymieniłam te kilka tytułów i poczułam wzrok Sasoriego na sobie.
- Dobrze, wystarczy dziec... - Zaczęła nauczycielka, ale przeszkodził jej Hidan.
- Proszę pani, ja mam jeszcze dwie.
- Dobrze, podaj nazwy.
- "Cztery razy po dwa razy" i "przeleć mnie w tej koniczynie" ^^
- Ymm... Hidan... To chyba nie są piosenki o miłości... - Wypowiedziawszy te słowa nauczycielka pokryła się rumieńcem, a klasa zaczęła się śmiać.
-ekhem.. Dobrze. Wymieniliście mi piosenki o miłości, więc o tym uczuciu dzisiaj porozmawiamy. A więc... - Nie będę wam opowiadać szczegółów, bo zasnęlibyście czytając. -To tyle na ten temat. Za 2 minuty dzwonek, więc możecie się spakować. - Wszyscy wrzucili swoje rzeczy do plecaków i ustawili się przed drzwiami. Zabrzmiał dzwonek, i tradycyjnie wszyscy wybiegli z klasy. Podeszłam do Deidary i powiedziałam że miałam powiedzieć piosenkę z króla lwa, ale się powstrzymałam , a potem podeszłam do Sasoriego.
-Sasori.. Skąd znasz tyle tytułów piosenek? 0.o - zapytałam ciągle w lekkim szoku.
-Haha.. Wiesz, kiedyś byłem w takim kompletnym dołku i zacząłem słuchać takich piosenek, a teraz zaczęły mi się przypominać. :)
-Aaha. Co teraz jest?
- Angielski, ale miało być jakieś ogłoszenie na sali gimnastycznej.
-Pewnie jakieś pierdolenie bez sensu -,-... Ale dobra, odłóż plecak i chodź :3 - powiedziałam, a Czerwonowłosy zrobił jak mówiłam i już za chwilę byliśmy na sali. Okazało się że dzisiaj już skończyliśmy lekcje i możemy iść do domu.
-Ej, zarąbiście *o* - szepnął mi do ucha, a ja zaczęłam się śmiać.
-No xD To idziemy, po co będziemy tu siedzieć?
-To chodź ^^. - Poszliśmy do domu.

Dziękujemy za uwagę :3
Szósty rozdział oficjalnie zakończony. ^^
*Hai- Tak, tak jest.
Miłego dzionka i dobranoc.

~Basia i Zuzia :3

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 6- dziwny dzień w szkole

Kolejny rozdzialik.. Wydaje mi sie będzie on dosyć krótki. ._.

~~według Shiry~~

Razem z Sasorim wyszliśmy z budynku. To wydarzenie z rana trochę głupio się czuję... "Sasori jesteś idealny.." Co to kuwa było?! No nic... Żyje sie dalej..
-Shira.. Nad czym tak myślisz?- zapytał czerwonowłosy.
-Yyy... W sumie troche mi głupio przez to wydarzenie z rana... >.>
-Hmm?
-No przez to, że tak się na Ciebie bezczelnie wturlałam wiedząc, że ty też nie śpisz...
-T...T... Też???- chłopak lekko się zaczerwienił.
-No, bo chwilę przed tym jak się ode mnie oderwałeś czułam, że jest cieplej niż kiedy spałeś.. Jak już się oderwałeś to byłam pewna iż nie spałeś... Chciałam jakoś się obrócić, ale wtedy.. No cóż... Moja głowa napotkała twoją klatę... - Tu spuściłam głowę czerwieniąc się z deczka.
-A.. Ahhaa.. I czemu się na mnie wtoczyłaś?- czekoladowe oczy chłopaka patrzyły na mnie z wyczekiwaniem..
-Uyy.. Hmmm... Jakby to..? Ymm.. Wiem! Chciałam pppoczuć cię całego...- Tu spuściłam głowę tak nisko, żeby włosy przysłaniały moją zburaczałą twarz... Jednak Sasori wcale nie wyglądał lepiej. Szybko potrząsnęłam głową i rumieniec znikł... Jak dobrze nauczyć się panować nad emocjami! ^^
-Yyy... Umm...- chłopak nie bardzo wiedział co powiedzieć- Jakby to.. Hmm.. Bo jjja.. Ja się... Yhh! Wcale nie chce tego mówić! >///<
-Sasori... Spokojnie obgadamy to w domu... Okej?
-Jasne, jasne...
W tym momencie weszliśmy do szkoły.
-Jaką mamy pierwszą lekcję? - Zapytałam już opanowana.
- Matematyka, albo Polski.
- O jezuu >.<
- Matematyka.
Zabrzmiał dzwonek. Weszliśmy do klasy i usiedliśmy razem w ławce. Nauczycielka sprawdziła listę obecności. I zaczęło się sprawdzanie pracy domowej... Idiotka prosiła KAŻDEGO do swojego biurka, sprawdzała i co niektórych pytała przy tablicy. Ja byłam pytana, a Sasoriemu się upiekło.
Nauczycielka podyktowała mi w chuj długi i trudny przykład. Na początku wydawał się łatwy... Ale taki nie był. Usłyszałam, jak Sasori mi podpowiada.
-Khe.., khe ty..khe..siąc.. Khe ale mnie gardło boli.. Khe khe dwadzieścia...khekhe.. Siedem. - Wykaszlał mi dobry wynik. Profesorka odesłała mnie do ławki, i podeszła do Sasoriego.
-Czy mi się wydaje, czy jej podpowiadałeś?! - Wpieniła się matematyczka.
-Ja? Ja nigdy bym nikomu nie podpowiedział...
-I jeszcze mi się sprzeciwiasz?!
-Proszę pani... On nie chci..- zaczęłam niepewnie, ale ta gnida mi przerwała
-Jesteście w spisku! Przeciwko mnie! A ja uważałam was za dobrych uczniów.. MARSZ DO DYREKTORA!- Matematyczka wydarła się na nas, a na jej czole pulsowała żyłka.
-D..dobrze ._.- odpowiedzieliśmy razem, po czym wyszliśmy z sali.
-Hahahahah... Durniu, co ty zrobiłeś? XD- zapytałam siadając na podłodze ze śmiechu.
-To ja staram Ci się pomóc, a Ty tak mi się odwdzięczasz? Wyśmiewając mnie? Nie spodziewałem się tego po tob...- nie dokończył, ponieważ mocno go przytuliłam. Nie panowałam nad sobą.
-Prze.. Przepraszam... - Wydukałam, po czym od niego odeszłam i pobiegłam w stronę gabinetu dyrektora. Co się ze mną dzieje?
-Shira, poczekaj. - Czerwonowłosy chłopak pobiegł za mną i złapał mnie za rękę. - Nic się nie stało. W sumie to się cieszę, że nas wywaliła z klasy :)
-Ja też ^^.
-To idziemy do tego dyrektora, czy sobie odpuszczamy, i idziemy na wagary? - Zapytałam patrząc mu w oczy.
-A jak myślisz? >:)
-Czyli wagary? ^^ - Bardziej stwierdziłam, niż zapytałam, a on pociągnął mnie w stronę męskich kibli.
-Sasori, co ty robisz? - Zapytałam lekko przestraszona.
-No musimy wyjść tak, żeby nas nikt nie zauważył, prawda?
-No tak, ale mamy użyć kibli jako teleportu? >.<
-Hahahahah XD nie, przykro mi, ale nie. Wyjdziemy oknem.
-Aaa.. Taki dobry :D. Ale ja nie dosięgnę do okna :c
-Jezu, to cię podsadzę =.= - Jak powiedział, tak zrobił. Ja oczywiście musiałam się skaleczyć o jakąś wystającą blachę przy zeskakiwaniu z okna, a Sasori wyszedł bez szwanku.
-Sasori, skaleczyłam się :)
-Sieroto boska... Ponieść cię?
-No pewnie, rozcięłam sobie nadgarstek, trzeba mnie nieść xD
-A dobra xD to idziemy, zanim ktoś zobaczy, że nas nie ma. Poszliśmy do domu. Sasori opatrzył mi rękę.
-No dobra... To jaki jest plan?
-Yyy... Posiedzimy tak mniej więcej do przerwy, a potem wrócimy do szkoły.
-Wiesz co?
-Co?
-Może jednak powinniśmy iść do dyrka?
-Żeby nas opieprzył? A na co to? A po co to?
-No bo zawsze lepiej mieć opieprz od dyrcia, niż żeby potem na cweluska skapnęła sie, że nie byliśmy u niego, nie?
-A czego sie tak boisz?
-Bo nie chce żebyś przeze mnie miał problemy z rodzicami, podczas gdy moim opiekunem prawnym jest Maity, który pochwala takie zachowanie... Bo sam lepszy nie był... >.>
-Opiekunem prawnym? O co chodzi?
-Bo przyjechałam tutaj ze zbyt odległego miejsca, żeby moi rodzice mieli jak wpisywać mi zwolnienia, przychodzić do dyrektora i na zebrania, więc dali mi odpowiednie dokumenty, które miałam zamiar dać Maity'emu do wypełnienia, żeby mógł pełnić funkcje mojego rodzica- skłamałam opuszczając głowę. Moi rodzice tak naprawde nie żyją od kiedy miałam dziesięć lat, a jedynymi osobami, które o tym wiedzą są Maity, Pein i Deidara...
-A... Aha... Ymmm... Współczuje..
-Ale czego?
-Oddzielenia od rodziny..
Moje ręce się zatrzęsły... To zdanie zabolało... Bardzo zabolało...
-Shira? Co się stało?- czerwonowłosy dosyć mocno sie zaskoczył...
-Troche mi zimno.. Chodźmy lepiej do tego dyrka...
-Dobra...
Wstaliśmy i poszliśmy z powrotem do szkoly. Poszliśmy do dyrektora. Zapukałam.
-Prosze wejść.
-Dzień dobry.- powiedzieliśmy naraz.
-Ooo... Czyżby gołąbki z klasy drugiej E?
-Yyy... Ttak...- powiedziałam.
-To dobrze już bałem się iż nie przyjdziecie.
-Ale jesteśmy- to mówiąc uśmiechnęłam sie.
-A co Ci się stało w rękę młoda damo?
-Sama nie wiem... Zauważyłam to jak szliśmy do pańskiego gabinetu...
-I dlatego jesteście tak późno?
-Troche trudno było znaleźć panią pielęgniarkę..
-Aha... Dobrze... Przejdźmy do prawidłowego tematu tej rozmowy... Chłopcze...
-Tak?
-Podobno pomagałeś tej młodej damie kiedy robiła zadanie przy tablicy... To prawda?
-Znaczy miała lekki problem, to chciałem jej pomóc...
-Rozumiem też w twoim wieku wielokrotnie robiłem coś takiego...- dyrektor szeroko się uśmiechnął- i dziewczyna, ktorej pomagałem po dziś dzień jest moją żoną... To tyle co miałem do powiedzenia gołąbki.. Mam nadzieję, że szybko się nie zobaczymy.
Wstaliśmy i wyszliśmy z sali uprzednio żegnając dyrektora.
-Fascynująca ta jego historia, nie?
-Yhym...

Rozdzialik wcale nie wyszedł taki krótki xD Ogłaszam wyjdzie na  jakieś dwa, trzy wpisy miłego dzionka i dobranoc :3

~Zuza i Baśka- autorki ^^

sobota, 6 września 2014

Rozdział 5- "Nie wiedziałem co robić"

Rozdział piąty-  "Nie wiedziałem co robić", czyli pierwszy rozdział z perspektywy innej postaci... :D

~~według Sasoriego~~

Obudziłem się. Poczułem ludzką skórę pod ręką, nogą i twarzą. Było mi bardzo ciepło. Otworzyłem oczy. Spojrzałem w dół. Twarz Shiry... O_0 Tak mocno się zaskoczyłem, że aż ją puściłem i położyłem się na plecy. Patrzyłem na nią... Była tak blisko... Nie wiedziałem co robić. Jednak w tym momencie dziewczyna obróciła się przodem do mnie i położyła swoją głowę na mojej klatce piersiowej... Patrzyłem na nią zaskoczony. Czułem jak bardzo piekła mnie twarz. Na niedomiar tego złego Shira zaczęła się na mnie wtaczać. Byłem sparaliżowany. Nie mogłem nic zrobić. Dziewczyna leżała na mnie. Jej brzuch stykał się z moim, jej piersi dotykały mojej klatki, a głowę położyła tak blisko, że nasze uszy prawie się stykały. Wiedziałem jak wyglądała w tym momencie moja twarz... Była cała czerwona. Spojrzałem na zegar. Szósta czterdzieści. "Trzeba ją obudzić" pomyślałem. Położyłem ręce na jej plecach i postukałem palcami. Shira obróciła głowę przodem do mojego ucha i cicho zamruczała. Ciarki przeszły całe moje ciało.
-Co się stało Sasorii?- szepnęła cichym, lekko ochrypiałym głosem. Moje oczy szybko się rozszerzyły. Ona wiedziała. Co stało się w nocy?
-Shira... Wiesz jak na mnie leżysz?- chciałem zrozumieć o co chodzi.
-Yymmm... Ale jest tak wygodnie. Sasori jesteś idealny. Tak twardy, ale nie do końca..- Oczy prawie wyszły mi z orbit i miałem wrażenie, że moja głowa zaraz się rozpuści, a zaraz po niej całe ciało.
- C..c..co?- nie wiedziałem co powiedzieć...
-No dooobra.. Już wstaję.- powiedziała po czym się ze mnie sturlała. Usiadła na łóżku i wstała.-A ty co się lenisz? Chodź pomożesz mi przy robieniu śniadania.
-Dobra.- wstałem i poszedłem za nią. Patrzyłem na jej gołe plecy. Jeszcze klika minut temu ją przytulałem. Uśmiechnąłem się. -To jak mam Ci pomóc?
-Podasz mi patelnię?- zapytała.
-Proszę...- podałem jej naczynie. Odwróciła się w moją stronę.
-Dzięki.. Podałbyś mi jeszcze talerz na zupę?
-Oczywiście.- powiedziałem wyciągając przedmiot z szafki. Dałem go dziewczynie do ręki.- To co dziś na śniadanie?- nie wiem czemu po zadaniu tego pytania miałem wrażenie, że mieszkamy tylko we dwoje. Ogarnij się Sasori! Znasz ją tylko jeden dzień!
-Hmm.. Gdzie są jajka?- powiedziała Shira wyrywając mnie z rozmyślań. Podszdełem do lodówki. Stanąłem za dziewczyną i przejechałem wzrokiem po półkach w poszukiwaniu składnika.
-O! Tu są. Powiedziałem pokazując jej palcem na naczynie z jajkami.
-Dzięki. Kochany jesteś. Podasz mi jeszcze sól i pieprz?
-Ależ oczywiście.- wyciągnąłem przyprawy z szafki.
-No dobra. Wszystko już jest. Arigato Sasori.- podeszła do mnie powoli i przytuliła moją skromną osobę.
-Ale ja Ci tylko podałem kilka rzeczy...
-To już się przytulić nie wolno?
-Wolno, wolno.. Po prostu się trochę zaskoczyłem.-zaczerwieniłem się.
-Coś się stało? - Shira zapytała mnie, a ja czułem jak nogi się podemną uginają.
-Shira... Czy.. Czy coś w nocy się stało? Kiedy zasypiałem nie było Cię koło mnie, byłaś z Maity'im...
-Spokojnie, nic "takiego" się nie  działo.
-To... Jak Ty.. No wiesz. Jak znalazłaś się u mnie w łóżku?
-Hmmm... Jak to powiedzieć...  Czasami nie mogę spać. Dzisiaj w nocy też tak było. Obudziłam się w nocy i poszłam na balkon. Patrzyłam chwilę, myślałam... Zrobiło mi się zimno, więc chciałam wrócić, ale kiedy przechodziłam koło Twojego łóżka, Ty przez sen zacząłeś szaptać coś w stylu " nie odchodź, potrzebuję cię, nie chcę zostać sam, połóż się koło mnie."
Bez większego zastanowienia, położyłam się koło Ciebie, a Ty mnie obiąłeś. Chciałam wracać, ale stwierdziłam, że nie będę Cię budzić. Zasnęłam.
-Aahaaa... Ja szeptałem przez sen? :o
-Noo tak. A teraz pozwól, że zacznę robić to śniadanie :D. Ty możesz obudzić innych.
-Ok ^^. - Gdy wszedłem do pokoju, wszyscy byli pod ścianą kuchni.
- CO WY TU KURWA ROBICIE?! -Zapytałem chyba najspokojniej jak tylko w tej sytuacji umiałem.
-Ymm.. My?... N..nic :) - zaczął Hidan.
-Ahha... Okeejj.. Słyszeliście naszą rozmowę, prawda?- powiedziałem strzelając facepalm'a.
-Yhym. :D - blondyn tak bardzo wkurzył mnie tą odpowiedzią, że poczułem jak na moim czole pulsuje żyłka.
-Chodźcie do stołu dzieci! Śniadanie!- krzyknęła Shira. Wszyscy skinęliśmy głowami i usiedliśmy przy stole. Dziewczyna przyniosła trzy talerze z "bułkami w jajku". Podeszła do lodówki i wyciągnęła ketchup. Postawiła go na blacie i usiadła na wolnym miejscu obok mnie. Dzięki chłopaki >.< Uwinęliśmy się ze zjedzeniem śniadania w troche więcej jak dziesięć minut. Chłopcy szybko usunęli się z kuchni i zostawili mnie i Shirę sam-na-sam w kuchni.
-Pomóc Ci zmywać?- zapytałem.
-Byłoby mi bardzo miło.- dziewczyna rzuciła we mnie ścierką. Szybko pozmywaliśmy naczynia. Wyszliśmy we dwójkę z kuchni, ale reszty już nie było. Shira podeszła do szafy wyjęła plecak i już chciała wyjść kiedy ją zatrzymałem.
-Może byś się jednak ubrała?- popatrzyłem na nią jak na idiotkę.
-Hmm.. No w sumie, ale ty też jesteś tylko w spodenkach od piżamy...
Podeszłem do szafy i wyjąłem z niej czerwoną bluzkę i czarne spodnie. Dziewczyna po prostu złapała za czarną bluzkę oraz dżinsy i od razu założyła je na siebie. Ja szybko wbiegłem do łazienki. Zdjąłem piżamę, założyłem zwykłe spodnie i umyłem twarz. Wyszedłem z łazienki zakładając koszulkę. Wyjąłem z szafy swój plecak, Shira wyjęła swój i tylko we dwójkę wyruszyliśmy w stronę szkoły...

Dziękujemy za uwagę...
~Baśka i Zuza :3

piątek, 5 września 2014

Yyy.. Hejt na złomka...

Sorki, że pisze to tutaj chociaż pewnie większość miała nadzieje na rozdział, ale mój szajsung niestety nie chce zamulić strony..:/
Tak więc ogólnościowo chciałabym przekazać iż będziemy sie starały napisać kolejny rozdzialik jak najszybciej... Wiecie o co chodzi, prawda? Szkoła... I inne problemy życiowe... No cóż... Chciałam tylko przeprosić za to, że robię złudne nadzieje... ._.
~Baśka

wtorek, 2 września 2014

Komunikacik

Jeśli ktokolwiek chce następny rozdział trzeba dobroczynnie napisać komentarz... Dziękuję za uwage. :3
~Baśka

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 4- Chwyt za nogę, a tak wiele zmienia...

Rozdział napisany późnym wieczorem o dwudziestej z powodu mocnego kopa w dupsko od weny, którego dostałam dzięki pozytywnemu komentarzowi od Julki. ^^"
~ Baśka

~~Według Shiry~~

Obudziłam się. Powoli otworzyłam oczy. Jednak niewiele to zmieniło. Otwieram, zamykam oczy. Nic. O tu ciemno i tu ciemno.
Cicho westchnęłam gdy poczułam rękę mojego ukochanego kuzynka na biodrze. Jakoś nie chciało mi się spać więc po prostu cichutko wyślizgnęłam się z pod ręki Maity'ego. Podeszłam do szafy. Walizka na miejscu. "Nareszcie sie ubiorę!"- pomyślałam i zaczęłam grzebać w walizce.
-Ja prdl! Ale ze mnie debilka... Przecież i tak nie wzięłam piżamy, bo "bedziesz se na miejscu to sie wyrobisz i se kupisz..." =_=""" Yhh... Musze iść jutro na zakupy... I kupić coś bardziej ogarniętego. Ale głównie piżamę... Yhh.. No cóż tak bywa ..- wyszeptałam swój przezacny monolog. Stwierdziłam, że nie mam za bardzo co robić, więc pooglądam gwiazdy. Przeszłam pomiędzy łóżkami Maity'ego i Sasoriego. Stanęłam przed swoim celem- oknem. Uśmiechnęłam się lekko i szybko weszłam pod firankę. Podeszłam do parapetu. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam balkon. Na mojej twarzy pojawiła sie mina uradowanego dziecka. Podeszłam do klamki (czy jak to sie w tym oknie nie nazywa... :P) i otworzyłam okno tak, że mogłam spokojnie wydostać sie na obiekt mojego zacieszu. Przymknęłam okno. Podeszłam do barierki i, mimo chłodu w stopach czułam sie zafascynowana. Piękne, ciemne niebo przyozdobione milionami małych świecących gwiazdek, księżyc w pełni, a wisienką na torcie jest...

...jestem ja... W samej kuwa bieliźnie >.<
Niestety szybko odczułam chłód spowodowany brakiem ubrania. Pospiesznym krokiem weszłam z powrotem do pokoju. Zamknęłam szczelnie okno i przemknęłam sie pod firanką. Już miałam obejść łóżko moje i Maity'ego (akurat kuzynek leżał na brzegu od okna i plecami do mnie), ale coś mnie przed tym powstrzymało. Ręka. Tak. Ręka. Pojechałam wzrokiem aż do właściciela, którym był spokojnie śpiący Sasori.
-N.. N.. Ni... Nie odchodź... P... Prosz.. Proszsze...- szepnął przez sen.
Uśmiechnęłam sie lekko. Podeszłam bliżej jego łóżka. On sie odsunął tak jakby mnie zapraszał obok siebie.. Usiadłam na wolnym miejscu.
-P... Prosze.. Połóż ś.. ś.. sie obok mnie... Nie ch.. Zostać.. S... sm...- szeptał dalej. Uśmiechnęłam sie.
-Ciekawe kto mu sie śni...- szepnęłam. Położyłam sie, a on zadziałał jak pułapka. Jedną rękę położył na moim biodrze, nogę na moich nogach i twarz na moim policzku. Zrobiło mi sie ciepło.. Zbyt ciepło... Nawet nie wiem kiedy zasnęłam od nowa...

Dziękuję za uwagę... Krótki rozdzialik, ale cóż... Wprowadza do następnego... Miłego dnia i dobrej nocy życzy Baśka. :)