~~według Sasoriego~~
Zobaczyłem w jakimś sklepie fiolkę z napisem: "Eliksir prawdy". Uniosłem brew do góry. Od razu pomyślałem, że mogę go jakoś wykorzystać. Olałem sam fakt, że to coś może być tylko losowym soczkiem, który nic nie daje. Kupiłem fiolkę i wróciłem do internatu. W pokoju zobaczyłem Shirę siedzącą na łóżku. Trzymała coś w ręku.
-Co tam masz?
-Yyy.. Ummm... Kocie uszy..
-Aaa.. Po co Ci one?
-Od razu tłumaczę... Po pierwsze: to pomysł Hidana. Po drugie: załóż to na moją głowę.- wykonałem polecenie.- Aaa.. Po trzecie... Teraz jestem twoim kotem.. Miau.
-Yyyy... Cooo?!
-No.. Bo... Yyy.. Chodzi mi o to, że.. Noo..
-W sumie nie ważne.. ^^
-Dzięki ^^"
-A gdzie reszta ludzi?
-Ymm.. Poszli tłumacząc się, że nie chcą widzieć jak się kompromituję...
-Aha.
-Miau.
-Doobra.. Czyli jesteśmy tu tylko we dwójkę, a ty masz przymus kończenia zdań na "miau"?
-Tak. Miau.
-Ok... Napijesz się czegoś?
-Czemu nie.. Miau.
Jeeny to takie... Zawstydzające słuchanie jej "miau".. Poszedłem do kuchni i nalałem herbaty... Shirze dolałem miksturkę.
-Proszę- powiedziałem z uśmiechem podając jej herbatę.
-Arigato.. Miau.
Napiłem się.. Starając nie patrzeć się dziewczynie w twarz spojrzałem na jej uszy. Te kocie...
-Yymm Shiraaa...
-Tak.. Miau?
-Czy jeśli zdejmę ci te uszy to przestaniesz mówić "miau"?
-Teorytycznie tak, lecz nie możesz ich zdjąć ze względu na mój zakład.. Miau.
-Ahha.
-Cieszę się, że rozumiesz. Miau.
-Fajnie wiedzieć.
Dziewczyna nagle poczerwieniała. Nie do końca zrozumiałem co się stało, ale moja intuicja podpowiedziała mi, że lepiej nie pytać.
-Aaaa... I jeszcze jedna sprawa... Miaau.
-Hmm?
-Mam wykonywać wszystkie twoje polecenia... Miauuu.
-Mhm.- wiadomość jeszcze nie dotarła do mojego musku.
-Ii.. I. I... Polecenia nie mogą być związane ze zdejmowaniem b..bielizny. Miau.
-Aha. Rozumiem- teraz wiadomość dotarła do mojego umysłu, w którym pojawiło się kilka zboczonych wyobrażeń. Potrząsnąłem głową.
-Dzięki. Miau.
-Yhmm.. Powiedz mi... Taką jedną rzecz.
-Tak.. Miau?
-Etto.. Czy ty mnie... Kkkochasz?
-Miauuu... W sumie nie wiem... Miau... W siedemdziesięciu procentach jestem na tak... Miau. A te trzydzieści to jakoś tak profilaktycznie. Miau.
-To wiesz co?
-Miau?
-Powiem ci coś...- wziąłem mocny wdech- KOCHAM CIĘ.
-Miau?
-Powiedziałem. ^^- nie dałem rady byłem taki szczęśliwy. W końcu to wydusiłem z siebie.- Zamknij oczy.. Proszę.
Wykonała polecenie bez najmniejszego sprzeciwu. Pocałowałem ją. Ale nie tak jak przy późniejszych grach w butelkę. Przez to wyznanie zrobiłem to tak jakbym kochał ją nie tylko na sto, ale na dwieście procent. Bo tak jest. Jestem tego pewny.
-T..To był jeden z naszych lepszych pocałunków. Miau.
-Przepraszam.. Co?
-Yyy.. Mówię jak jest. Taka prawda.- te słowa utwierdziły mnie w przekonaniu, że eliksir działa.
-Too... Możemy całować się... Dalej.
-Jasne. Miau.
Jak powiedzieliśmy tak zrobiliśmy. Całowaliśmy się z namiętnością większą od tej w filmach. W końcu zabrakło nam powietrza. Odczepiliśmy się od siebie. Jednak Shira uśmechnęła się lekko.
-Gorąco. Miau.- to mówiąc zdjęła bluzkę. Zanim się obejrzałem moja też leżała obok łóżka.- Więcej. Miau.- miała lekko zarumienioną twarz. Eliksir kazał jej mówić prawdę... Czyli... Ona tego chce. Ok. Powróciliśmy do poprzedniego zajęcia, czyli całowania się. Nagle dziewczyna się oderwała ode mnie.
-Przyznaję... Też cię kocham...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Otworzyłem oczy. Zemdlałem? Spojrzałem obok siebie. Shira. Normalnie w ubraniach. Bez kocich uszu. Miałem ochotę się popłakać.
TO BYŁ TYLKO SEN. Ta wiadomść uderzyła w mój umysł jak piorun w małą, drewnianą chatkę. Dziewczyna otworzyła oczy. Popatrzyła na mnie.
-Co się stało?
-Yhh... W sumie nic.
-Czujesz się samotny.
-Napewno nie...- przerwałem wypowiedź. Co ja robię? Nie chciałem powiedzieć tego zdania.
-Ja z tobą też nie czuję się samotna.- pocałowała mnie. Tak po prostu. Byłem szczęśliwy jak nigdy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Znowu otworzyłem oczy. Shiry nie było przy mnie. Leżała w łóżku obok. Spojrzałem na telefon. 6:00. Stwierdziłem, że ja dzisiaj zrobię śniadanie.
-Ja ciebie też kocham. Sasori.- szepnęła dziewczyna. Uśmiechnąłem się i poszedłem do kuchni.